Bez danych w Polsce (ewentualnie wykonanie budżetu za czerwiec). Zagranicą ISM dla sektora usług oraz nastroje konsumentów Michigan.
Rynki finansowe reagowały szybko od momentu szczytu w apetycie na ryzyko z 11 czerwca. Wskaźniki wyprzedzające takie jak ISM w przetwórstwie w USA wciąż sugerują, że środowisko makroekonomiczne ulega poprawie, jednak gdy sektor gospodarstw domowych nie stoi mocno na nogach można mieć wątpliwości co do trwałości wynikającego z tych wskaźników ożywienia. Bezrobocie wzrasta a dynamika płac obniża się i to w czasie rosnących cen paliw i kredytów hipotecznych. W sumie prowadzi to do dużych napięć w budżetach domowych i powinno to zostać ujawnione przez odczyt indeksu Uniwersytetu Michigan (piątek). Publikowany w u. tygodniu indeks ISM poza przetwórstwem wykona naszym zdaniem kolejny mały krok w stronę neutralnego poziomu 50 pkt. Mimo to uważamy, że rynek ma zbyt agresywne oczekiwania co do działań Fed – wycenione w instrumentach futures podwyżki już od 1kw10 naszym zdaniem nie zostaną zrealizowane w tak bliskim terminie.
Spada inflacja a faktyczne ożywienie gospodarcze jest bardzo ograniczone w swoim zasięgu. W przeszłości Fed czekał z podwyżkami 12-18 miesięcy od szczytu bezrobocia a według nas maksimum zostanie osiągnięte w połowie 2010 (poziomy rzędu 11-11,5%) co prowadziłoby do wniosku, że stopy pójdą w górę dopiero w roku 2012. W stronę przyspieszenia podwyżek działa natomiast według nas to, że Fed może czuć się winny sytuacji nadmiernego zadłużania wskutek zbyt powolnej reakcji na odbicie po poprzedniej recesji. W związku z tym oceniamy, że Fed podniesie stopy na początku 2011.
W strefie euro, po rozczarowującym początku 2kw skala nowych zamówień w Niemczech poprawiła się w maju, co może przełożyć się na stabilizację w sektorze przetwórczym. Dzięki akcji dopłat do złomowania starych aut i klarowaniu się sytuacji w zakresie zamówień mogło dojść do odbicia produkcji przemysłowej w maju. Nie może to jednak przysłonić faktu, że niemieckie przetwórstwo zostało silnie doświadczone przez recesję. Nawet przy ustabilizowaniu się produkcji mamy do czynienia z usunięciem w sektorze efektów dziesięciu lat wzrostów.
Budżet na 2010
Zaprojektowanie budżetu na 2010 będzie większym wyzwanien niż powstrzymanie wzrostu deficytu w tym roku, podwyżki podatków są nie do uniknięcia, ciążące weto prezydenta komplikuje jednak proces wprowadzania tych zmian.
Dzisiejsza prasa przedstawia wypowiedź doradcy ekonomicznego prezydenta Adama Glapińskiego, która nienajlepiej rokuje planom podnoszenia podatków przygotowywanym przez rząd. Adam Glapiński powiedział: „Nie będzie żadnych ustaleń (premiera z prezydentam odnośnie możliwych do zaakceptowania przez tego drugiego podwyżek podatków). (...) Będę rekomendował prezydentowi, aby nie podpisywał żadnych ustaw podnoszących jakikolwiek podatek.” Glapiński dodał, że to rząd rządzi i rząd ponosi odpowiedzialność za stan finansów państwa. Zdaniem doradcy prezydenta PO raczej nie będzie chciała podnosić podatków dochodowych, zaproponuje za to zmiany w VAT, a te uderzą właśnie w najbiedniejszych.
Rzeczpospolita cytuje również wypowiedź posłanki SLD Anity Błochowiak, która uważa, że jej partia może jedynie poprzeć powrót do wyższej stawki PIT dla najlepiej zarabiających.
Przed rozpoczęciem kryzysu w gospodarkach rozwiniętych i spowolnienie polityka gospodarcza w Polsce była bardzo procykliczna (obniżono składkę rentową, wprowadzono ulgi na dzieci, wyższą waloryzację rent i emerytur oraz obniżono stawki PIT), co jest jedną z przyczyn wzrostu deficytu obecnie. Większość z tych obniżek obciążeń podatkowych jest raczej niemożliwa do uchylanie ze względów politycznych (zbliżające sie wybory albo veto prezydenta).
Potencjalnie możliwe to wyższy VAT i akcyza (podobne rozwiązania wprowadziło wiele krajów w naszej części Europy). Z makroekonomicznego punktu widzenia opodatkowywanie konsumpcji (wyższy VAT) to rozwiązanie duszące jeden z ważniejszych motorów wzrostu gospodarczego. Wyższy VAT (z pominięciem VAT-u na żywność) wydaje się jednak najbardziej możliwym do zaakceptowania politycznie, oprócz wyższej akcyzy, która nie wymaga zgody prezydenta. Akcyza na używki i tak ma rosnąć w miarę jej dostosowywania do poziomów w starej UE, ale zbyt szybkie jej podnoszenie, nie nadążające za wzrostem dochodów podatników grozi dalszym wzrostem przemytu i szarej strefy.
Co to znaczy: Konstruowanie budżetu na 2010 rok to w większym stopniu kwestia rozgrywek politycznych niż decyzji merytorycznych.
Zespół analiz makroekonomicznych
Mateusz Szczurek |
Rafał Benecki |
Grzegorz Ogonek |
022 820 4698 |
022 820 4696 |
022 820 4608 |